Opowiem Wam historię pieska o imieniu Szlachetka :)))
Jak wiecie 7 grudnia
był wielkim dniem:) od rana wspólnie pakowaliśmy Szlachetną Paczkę a samochody
ruszały z wolontariuszami do rodzin:) Nam przypadły dwie rodziny z okolic
Ostródy:) Wspólnie z bratem oraz 3 wolontariuszami : Anią ,która jechała ze mną
i moim bratem , oraz Leną z kierowcą drugiego samochodu, ruszyliśmy w trasę.
Pogoda nam nie sprzyjała, kilka km za Ostródą wiało i sypało śniegiem.
Jechaliśmy ostrożnie i powoli. W pewnym momencie zaniemówiliśmy.Na środku
ruchliwej drogi zobaczyliśmy małego czarnego pieska !!! Stał na białym pasie .
Wysiedliśmy z samochodu, który zatrzymaliśmy na poboczu . Piesek był
wystraszony, zziębnięty i skołowany. Z początku bał się nas, mnie i Ani
wolontariuszki. Dopiero jak zbliżył się do niego mój brat ,zaufał mu. Okazało
się ,że ten mały piesek jest wiekowy i dodatkowo ślepawy. Dlatego nie wiedział
co się dzieje. Miał ślad po obroży na szyi. Piesek nie mógł sam wejść na ulicę,
jest mały, daleko od miasta i wszędzie były zaspy, więc miałby śnieg przyklejony
do sierści i łapek , był czysty i bez grudek śniegu, musiał ktoś go zostawić.
Ma szczęście ,że trafił na jadącą Szlachetną Paczkę , na tej trasie jest dużo
samochodów, ciężarówek i tirów. Biedny siedział i czekał na swojego Pana:((
Okazało się ,że to suczka:) szybko wybraliśmy jej imię: SZLACHETKA :)))
Zabraliśmy ją do samochodu i postanowiliśmy poszukać jej domu .Ruszyliśmy w
dalszą drogę do naszej rodziny razem z nią:)) Dojechaliśmy na miejsce:))Podczas
gdy my nosiliśmy paczki ona grzecznie siedziała w samochodzie:)Nasza 5-osobowa
rodzina została obdarowana pięknymi paczuszkami , było wzruszenie i łzy
szczęścia:)) Na koniec ,gdy już prawie wszystkie paczuszki były rozpakowane ,
wolontariuszka Ania opowiedziała naszej rodzinie co nas spotkało po drodze:))
Wszyscy jednogłośnie zdecydowali,że chcą poznać Szlachetkę. Przynieśliśmy ją do
ich domu. Ku naszemu zdziwieniu poprosili abyśmy ją u nich zostawili:))
Powiedzieli że nigdy wcześniej nie dostali tylu prezentów, a Szlachetka jest
jednym z nich, bo przyjechała z nami do nich:))) I tak się stało!!! Szlachetna
paczka dziś podwoiła swoje znaczenie!! dziś nie tylko darczyńcy i wolontariusze
okazali swoje dobre serce okazali je również obdarowani:))
Zaznaczę ,że Szlachetka była 13-tym prezentem dla naszej rodziny!!!! A ja
od swojej rodziny dostałam wspaniały prezent, plakat ręcznie
wykonany przez dzieci i resztę rodzinki.
Podsumowanie: nasz dzień jako darczyńców skończył się o 3:40 nad ranem
:)))) bo o tej porze skończyliśmy rozładowywać TiRa , nie czujemy zmęczenia!!!
jesteśmy szczęśliwi , okazaliśmy serce dla rodziny , która te serce też okazała
nam , dziękujemy Szlachetna Paczka!!!! od tego roku jesteśmy z Wami zawsze
!!!!!!!
Nigdy nie zrozumiem jak można zrobić coś takiego psu! Całe szczęście, że sprawa miała szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuńWyrazy uznania za to co robisz.
Ale piękna historia, aż serce rośnie ;)
OdpowiedzUsuńPiękna akcja i wyjątkowy dzień. Tylko jak ktoś mógł tak pozbyć się psa... niektórzy nie zasługują aby mieć zwierzaka.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że dopiero za kilka tygodni będzie wysyp zwierząt porzuconych przez nieodpowiedzialnych właścicieli. Kiedy okaże się, że zwierzak nie tylko wymaga uwagi, czasami coś zbroi i jeszcze do tego rośnie. Co więcej, za niedługo ferie i nie ma go z kim zostawić kiedy Państwo pojadą na narty. Szkoda słów... Lepiej skupić się na tych dobrych ludziach, którzy na to nie pozwalają. Rodzina z artykułu pewnie poniesie koszt utrzymania Szlachetki i będzie to dla nich jakieś obciążenie finansowe. Jednak nie można wszystkiego przeliczać na pieniądze bo pies, kot czy każdy inny zwierz daje o wiele więcej - mnóstwo miłości, radości i niezmierzoną wdzięczność.
OdpowiedzUsuń